aaa4 |
Wysłany: Pon 12:24, 13 Sie 2018 Temat postu: sa |
|
Az do wieczora trzymala sie blisko Anatola, zapomniala nawet o Vic-torze Constancie. Najwazniejsi byli dla niej ludzie, ktorzy zamieszkali w Domaine de la Cade, ich milosc i troski.Izolda zostala w lozku na kilka dni. Byla slaba i wycienczona. Leonie czytala jej na glos, dbala o nia i troszczyla sie, jak umiala. Po trochu na policzki chorej zaczely wracac kolory. Anatol zajal sie sprawami majatku, i to tak gorliwie, ze przesiadywal w sypialni ciotki nawet wieczorami. Mozliwe, ze sluzba byla nieco zaskoczona taka familiarnoscia, ale nikt jej glosno nie komentowal.
Kilka razy Leonie przylapala brata, gdy patrzyl na nia w szczegolny sposob, jakby sie chcial z czegos zwierzyc, jednak wszelkie pytania kwitowal usmiechem, po czym spuszczal wzrok i wracal do swoich zajec.
W niedziele wieczorem Izolda czula sie juz na tyle dobrze, ze do jej sypialni zaniesiono tace z kolacja. Leonie z radoscia skonstatowala, iz ciocia wreszcie nie wyglada na chora. Znow miala promienna cere i blyszczace oczy. W zasadzie wygladala nawet lepiej, niz przed choroba. Anatol rowniez najwyrazniej zwrocil na to uwage, bo chodzil po domu w doskonalym nastroju, czesto pogwizdujac.
W poniedzialek rano dotarly do Domaine de la Cade wiesci o klesce zywiolowej w Carcassonne. Od tej pory najwazniejszym tematem rozmow sluzby stala sie powodz. Od piatkowego ranka po sobotni wieczor nad miastem i okolica szalaly gwaltowne burze, zamarla komunikacja, niektore miejsca zostaly calkowicie odciete od swiata. Po dwoch dniach ulewnego deszczu, ktory bardziej dawal sie we znaki na rowninach niz w wioskach polozonych wyzej na gorskich zboczach, w niedziele, we wczesnych godzinach rannych, Aude wystapila z brzegow, zalewajac Bastide i tereny w poblizu koryta. Wedlug pierwszych doniesien, pod woda znalazla sie znaczna czesc quartier Trivalh, a quartier Barbacane - w calosci. Pont Vieux, laczacy sredniowieczne La Cite z Bastide, takze przykryla rzeka, lecz dawalo sie po nim przejsc. W ogrodach przy Hopital des Malades brodzilo sie w czarnej toni po kolana. Kilka budynkow na lewym brzegu zawalilo sie, podmytych silnym nurtem. Przed tama w PaTcherou rzeka niosla podobno cale drzewa wyrwane z korzeniami.
Sytuacja w poblizu Rennes-les-Bains oraz Quillan takze nie wygladala najlepiej, ale nie wykraczala poza to, czego sie nalezalo spodziewac po sezonie jesiennych burz.
Leonie sluchala kolejnych wiadomosci z rosnacym niepokojem. Niepokoila sie o pana Constanta. W zasadzie nie miala powodu do obaw. lecz nie potrafila nad nimi zapanowac. Czula sie tym gorzej, ze nie mogla powiedziec Anatolowi, iz zna zalane dzielnice i jest wyjatkowo zainteresowana tym, co sie tam dzieje. |
|